Zaskakująca Chorwacja i jej okolice

Witam Was po dosyć długim czasie od wstawienia przeze mnie ostatniego posta. Dziś wracam do Was z postem z serii o podróżach.
Tym razem byłam w Chorwacji. Przez dłuższy czas wylegiwałam się zwyczajnie na basenie oraz plaży. Przez tą większą, relaksującą część wyjazdu znajdowałam się w miasteczku Rovinj. Powiem szczerze, że jest to na prawdę urodziwe miasto. Stare kamieniczki w różnych kolorach dodają temu miejscu charakterystycznego klimatu. Ja raczej nie zwiedzałam zbytnio Rovinju, ale wybierałam się na spacery i kolacje. Restauracji i barów jest tam od groma. Do tego jest tam port.

W jednym z dni urlopu, wybrałam się do znajdującej się naprawdę niedaleko, Puli. Tam wybrałam się na krótki spacer po mieście, między klimatycznymi kamienicami. Zjadłam kolację i skierowałam się w stronę tamtejszego amfiteatru, w którym obejrzałam prawie dwugodzinne przedstawienie, dotyczące walk gladiatorów. Było one bardzo realistyczne, ujmujące oraz humorystycznie przedstawione.

Następnego dnia wybrałam się w podróż do kilku niewielkich miasteczek. Pierwszym z nich był Poreč. Pospacerowałam w nim trochę oraz wybrałam się do Bazyliki Św. Eufrazijana, znajdującej się na liście UNESCO. Następnym miasteczkiem. które odwiedziłam był malutki i malowniczy Grožnjan. Znajdowało się ono na wzgórzu, więc podziwiałam widok i spacerowałam pomiędzy kamieniczkami. Kolejnym miastem, do którego zawitałam było najbardziej znane miasteczko w Istrii z trufli, czyli Motovun. Trufle to bardzo rzadko występujące - dlatego też bardzo drogie - grzyby. Popodziwiałam też widoki z góry, ponieważ to miasto również znajduje się na wysokości i kupiłam trochę trufli oraz oliwy z dodatkiem tych grzybów, w miejscowym sklepiku, których w Motovunie jest mnóstwo.

Ostatniego dnia zwiedzania wybrałam się do Lublany - stolicy Słowenii. Urok miasta na prawdę mnie zachwycił, ponieważ wcześniej byłam sceptycznie nastawiona do tego miejsca. Przez miasto przepływa rzeka, po której obu stronach znajdują się rzędy urokliwych kamieniczek. Nawet nie wiecie jaka to przyjemność usiąść sobie pod jedną z nich, w kawiarence z widokiem na rzekę i napić się w niej np. kawy. Nie zwiedzałam tam nic specjalnego, oprócz tego, że wjechałam na pewne wzgórze z którego rozciągał się widok na miasto.

Podsumowując wyjazd uważam za bardzo, ale to bardzo udany. Po powrocie byłam w niemałym szoku, ponieważ na prawdę nie spodziewałam się, że ten kraj jakoś mnie zachwyci - a tak się stało. Jedzenie było pyszne - ryby i trufle królowały w mojej tamtejszej diecie. Temperatura była zazwyczaj bardzo wysoka, chociaż zdarzały się burze i  wichury. Spotkałam tam bardzo wielu Polaków, tak samo turystów, jak i mieszkających tam. I wiecie czego się dowiedziałam? Język Chorwacki jest mega podobny do Polskiego, wydawało mi się momentami, że nawet bardziej niż Czeski. Jeszcze raz podsumowując - chcę tam kiedyś wrócić!
Także to by było na tyle z mojej strony na dziś. Mam nadzieję, że Wam się podobało, i że ktoś jakimś cudem ktoś dotarł do końca. Widzimy się tym razem standardowo w następny piątek!