Moja podróż do Madrytu! cz.1

Cześć! Oto kolejny post podróżniczy na moim blogu. Tym razem opiszę mój wakacyjny wyjazd do Madrytu. Zapraszam do czytania!

Madryt jest stolicą, a zarazem największym miastem w Hiszpanii. Leży w jej środkowej części. Miasto to emanuje niezwykłą energią. Za dnia eksponuje turystom swoją wspaniałą architekturę i atrakcje kulturalne, natomiast nocą po prostu ożywa ze zdwojoną energią. Ja zwiedzałam Madryt przez 4 dni. Zdążyłam w tym czasie doświadczyć wszystkiego co najważniejsze, jednak wiadomo, że więcej czasu też spożytkowałabym w dobry sposób. Pogoda wtedy była niezwykle upalna. Tak naprawdę chłodno robiło się dopiero bardzo późnym wieczorem. Madryt ma świetnie rozwiniętą komunikację miejską. Istnieje aż 12 linii metra, którym ja w większości się poruszałam, bo jest to niezwykle proste. Do tego są jeszcze tramwaje i autobusy, a z bardziej alternatywnych środków transportu, po mieście rozstawionych jest sporo elektrycznych hulajnóg, np Lime's. Jest to niezwykle zielone miasto, w Madrycie jest bowiem wiele takich przestrzeni jak parki, czy ogrody. 

Hiszpanie żyją dosyć specyficznym stylem życia. Duża część z nich nie trudzi się ciężką i długą pracą na codzień. Wstają dosyć późno nawet w dni robocze, po obiedzie robią sobie sjestę, która trwa czasem nawet i 2 godziny. Lubią imprezować do późna. Ciekawostką jest to, że nie wielu Hiszpanów zna język angielski. Zdecydowanie wolą oni mówić do turystów w swoim języku, nawet jeśli wiedzą, że ci ich nie rozumieją. Jeśli chodzi o kuchnię to wydaje mi się, że jej podstawą są tzw. tapas, czyli hiszpańskie przystawki, które można znaleźć w prawie każdym ulicznym barze. Przykładowe tapas to np. owoce morza w różnej formie, krokiety, kiełbasa chorizo, omlet, ziemniaki, czy oliwki. Ja osobiście uważam, że w większości są przepyszne. Poza tym hiszpańska kuchnia opiera się w dużej mierze na mięsie, mimo to ja jako wegetarianka, jakoś dałam sobie radę z jedzeniem i wcale się nie zawiodłam. Jeśli chodzi o hiszpańskie słodkości to chyba najbardziej znane są churros. Są to paluchy zrobione z chrupiącego, ale jednocześnie miękkiego i tłustego ciasta. Hiszpanie lubią spożywać jest z czekoladą na śniadanie. Ja jestem ich wielką fanką osobiście.

Zwiedzanie Madrytu rozpoczęłam krótkim spacerem i zwykłą obserwacją.

Następnie weszłam na Plaza Major, czyli inaczej Plac Główny - najważniejszy plac miejski w tym mieście. 

Kolejny bardzo ważny plac w Madrycie, na który poszłam to Puerta del sol. Na placu znajduje się pomnik Karola III i dwudziestotonowa statua niedźwiedzia wspinającego się na drzewo poziomkowe, czyli symbol Madrytu, a zarazem jego herb. Byłam też pod Centralnym Urzędem Pocztowym w Madrycie i Bankiem Hiszpanii. 

W ramach odpoczynku od upału, a przy okazji dokształcenia malarskiego, zwiedziłam muzeum Prado, które było ogromne. Z zewnątrz było w remoncie.

Następnie wybrałam się na spacer do parku, w którym znajdował się Kryształowy Pałac, czyli zjawiskowa budowla w całości wykonana ze stali i szła, nad jeziorem. Zrobił na mnie ogromne wrażenie. Pływałam również na łódce, po jeziorze, co było bardzo ciekawym doświadczeniem. 

Na koniec wybrałam się do kolejnego muzeum sztuki Reine Sofia. Zobaczyłam w nim głównie dzieła Pabla Picassa. 

Dziękuje bardzo za przeczytanie tego posta. Zachęcam do zostawienia komentarza i obserwowania mojego bloga. Może byłaś/eś kiedyś w Madrycie? Podziel się ;) Do zobaczenia w drugiej części tego posta!